Kolory jedzenia, których lepiej się wystrzegać

m&m’sy to 400 milionów słodyczy produkowanych każdego dnia,
doskonała machina marketingowa (z wykorzystaniem maskotek stworzonych w 1973 roku)
i wielopiętrowe sklepy w Nowym Jorku, Las Vegas, Orlando, Londynie i Szanghaju…

M&M’sy osiągnęły sukces dzięki marketingowi skupionemu na kolorze drażetek


źródło foto: Internet

Sztuczne barwniki:
w samym użyciu barwników nie ma nic skandalicznego. W starożytnym Rzymie mędrcy powiadali: „Jemy oczami w takim samym stopniu co ustami”. Czyż to nie prawdziwa przyjemność patrzeć na żółte curry, puree z marchewki, kosz pełen ciemnych jagód, sos malinowy...

Jednak, aby uzyskać całe spektrum psychodelicznych kolorów, producenci m&m’sów postawili w pełni na sztuczne barwniki.
Od 1976 roku organizacje konsumenckie alarmują opinię publiczną, sporządzają petycje i próbują wywrzeć nacisk na producenta, aby zaczął korzystać z naturalnych barwników.

W ostatnich latach coś powoli drgnęło... ale zmiany w dużej mierze zależą od kraju. Firma produkująca m&m’sy nie używa tych samych składników w każdym z państw. Na przykład w Stanach Zjednoczonych wykorzystywane barwniki są bardzo szkodliwe, podczas gdy w Europie nieco dostosowano ich paletę.

Kolory pod lupą:

Czerwony: zakazany już w latach siedemdziesiątych

Firma Mars Inc. już w 1976 roku w wyniku nałożonego zakazu wycofała kolor czerwony.

I nie bez powodu... czerwony barwnik amarant E123 jest klasyfikowany jako „prawdopodobnie lub zdecydowanie” rakotwórczy przez ARTAC (z fr. Stowarzyszenie na rzecz Terapeutycznych Badań Przeciwnowotworowych)2.
Ale w 1986 roku przywrócono czerwone draże z użyciem innego sztucznego barwnika: czerwieni allura E129.
Z tym barwnikiem nie ma żartów. U myszy prowadzi on do raka pęcherza moczowego. Przyczynia się on także do nadpobudliwości u predysponowanych do niej dzieci.

We Francji i w Polsce czerwone m&m’sy uzyskuje się z użyciem naturalnego barwnika - kwasu karminowego E120, znanego również jako koszenila. Otrzymuje się go z małych czerwonych owadów, czerwców kaktusowych, żerujących na kaktusach w Meksyku (czerwone ubarwienie ma za zadanie chronić je przed drapieżnikami).

Owady wykorzystuje się do produkcji barwnika E120, który można znaleźć w wielu produktach przemysłowych: w parówkach, kiełbasie merguez, taramosalacie (paście z ikry), truskawkowych słodyczach Tagada, napojach Oasis, gruszkach w winie, skórce sera do raclette czy napojach alkoholowych itd. (trudno się przed E120 uchronić…).

Francja jest największym konsumentem kwasu karminowego E120 na świecie. U niektórych ludzi wywołuje on reakcje alergiczne, takie jak astma czy wysypka.


Niebieski: najgorszy ze wszystkich

Jeśli chodzi o niebieski, istnieją dwa mieszane barwniki sztuczne:
Indygotyna (E132) i błękit brylantowy FCF (E133).

Indygotyna E132 to barwnik bazujący na ropie naftowej. Przyczynia się on do rozwoju anormalnych komórek, a dokładniej: guzów mózgu u szczurów. Z kolei u dzieci powoduje nadpobudliwość.

Spożywanie błękitu brylantowego FCF (E133) wywołuje nowotwory złośliwe u szczurów. Należy mieć się na baczności z tym kolorem, jeśli jest się wrażliwym na aspirynę. E133 powoduje reakcje alergiczne i podejrzewa się, że - podobnie jak inne barwniki - powoduje on nadpobudliwość u dzieci predysponowanych.

We Francji i w Polsce wykorzystuje się tylko jeden niebieski barwnik - błękit brylantowy FCF5 E133, który jest bardzo szkodliwy dla zdrowia!

Kolor, którego należy unikać za wszelką cenę!

Żółty: rozwiązanie jest dość proste:

Barwnik stosowany w żółtych m&m’sach to żółcień pomarańczowa E110.

E110 wiąże się z:

nowotworami (guzami nerek),
nadpobudliwością,
uszkodzeniami chromosomów,
biegunką,
nudnościami i wymiotami,
bólami brzucha,
reakcjami alergicznymi,
zapaleniami błony śluzowej nosa (katarem),
pokrzywką (swędzące płaty na skórze),
migrenami,
obrzękami skóry.
Odradza się podawanie go dzieciom.

W Norwegii i Finlandii E110 jest zakazany, a we Francji, jak również i w Polsce na szczęście został on zastąpiony przez E100, czyli kurkuminę (tak po prostu!).

Jakie kolory nam pozostały?

W opakowaniu zwykłym m&m’sów można też znaleźć drażetki w kolorze zielonym, brązowym i pomarańczowym.

A jednak lista składników nie wspomina o tych kolorach.

Dr Frank Walmsley z Uniwersytetu Trinity w Teksasie zauważa: „Jak to możliwe, że w paczce są zielone m&m’sy, choć w składnikach nie znajdziemy zielonego barwnika?”.
Jeśli przypomnisz sobie lekcje fizyki (i plastyki), trzy podstawowe kolory to czerwony (magenta), niebieski (cyjan) i żółty (synteza subtraktywna).

Mieszając je, można uzyskać wszystkie kolory tęczy.

zielony = niebieski + żółty,
pomarańczowy = czerwony + żółty,
brązowy = niebieski + żółty + dużo czerwonego.
Zatem – wszystkie inne kolory m&m’sów to mieszanki szkodliwych barwników syntetycznych, których należy unikać.

Mimo że m&m’sy zawierają olej palmowy, znajdujący się w nich beta-karoten pochodzi z palmy o dojrzałych pomarańczowych owocach. Barwnik ten jest zatem nieszkodliwy, o ile nie bierze się pod uwagę zagrożenia dla środowiska wynikającego z eksploatacji palm olejowych.

β-Apo-8′-karotenal prawdopodobnie pochodzi od szpinaku.

Śmiertelny w skutkach składnik m&m’sów

Aby warstwa koloru na zewnątrz drażetki lepiej się utrzymywała, biała cukrowa powłoczka we francuskich w polskich m&m’sach zawiera biały pigment, dwutlenek tytanu E171.

Od dawna wiadomo, że E171 jest najprawdopodobniej rakotwórczy dla ludzi.

Jednak w ostatnich latach zaczęto wykorzystywać dwutlenek tytanu w nanocząsteczkach niewidocznych gołym okiem - cóż za świństwo! Można go znaleźć nie tylko znaleźć w m&m’sach, ale także w gumach do żucia, pastach do zębów i filtrach przeciwsłonecznych.

Te mikroskopijne nanocząstki pokonują wszystkie filtry i bariery ludzkiego ciała: płuca, wątrobę, skórę... Docierają wszędzie, w tym do mózgu.

Nanocząstki mogą złamać helisy DNA13, przyczyniając się do obumierania komórek i powodując zapalenie płuc, jamy ustnej i jelit.

Według niektórych badań stosowanie filtrów przeciwsłonecznych zawierających dwutlenek tytanu na oparzenia słoneczne przyspiesza starzenie skóry i przyczynia się do pojawienia się raka skóry.

Mimo tego, odpowiedzailni za zdrowie publiczne we Francji utrzymują, że nanocząsteczki dwutlenku tytanu są bezpieczne.
Aby dać pełne wyobrażenie sytuacji, wspomnę, że niektóre osoby odzyskują dwutlenek tytanu z m&m’sów i wykorzystują go do produkcji... paneli słonecznych!

Czy zagrożenie jest realne?

Ilość barwnika w każdej drażetce pozostaje bardzo mała.
Maksymalna zalecana dzienna dawka każdego barwnika wynosi około 5 mg na kilogram, czyli 350 mg dla osoby dorosłej ważącej 70 kg.
Problem polega na tym, że barwniki są absolutnie wszędzie, a zwłaszcza tam, gdzie najmniej się ich spodziewamy: w chlebie, wędzonych rybach, wędlinach, korniszonach, skórce serów, owocach w syropie.

Zatem dawki się kumulują. Trzeba przyznać, że naukowcy są przytłoczeni złożonością efektów takich „mieszanek”. Dlatego z czystej ostrożności najlepiej jest unikać dodatków.

Zawsze ta sama historia:
Zagrożenia żywieniowe i sanitarne takie jak dwutlenek tytanu naukowcy odkrywają dosłownie każdego dnia.
Musi minąć wiele lat, zanim opinia publiczna zostanie o tym poinformowana. Aby media podały tego typu informacje do powszechnej wiadomości, zwykle potrzeba, aby najpierw jakaś znana osoba zainteresowała się tematem.

źródło: pocztazdrowia.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kwantowa Analiza Składu Organizmu

Jak przygotować się do badania biorezonansem?

Terapia NLS - Metaterapia