Co robić by jesienią i zimą mieć więcej energii

Medycyna chińska nacisk kładzie przede wszystkim na profilaktykę zdrowia. Dawniej w Chinach lekarz był opiekunem rodziny. Dbał, aby wszyscy jej członkowie żyli w zdrowiu, za to otrzymywał wynagrodzenie. Dlatego najpierw zalecał odpowiednią dietę, a dopiero przy bardziej zaawansowanych chorobach przepisywał zioła lub wykonywał akupunkturę. Lekarz troszczył się, aby u jego podopiecznych prawidłowo przepływała w meridianach energia życiowa Qi, dbał o wzmocnienie odporności organizmu tzw. Wei Qi.

Źródło foto: Internet

Co to takiego Qi, Wei Qi, meridiany?

Chińczycy wyróżniają 12 głównych narządów wraz z odpowiadającymi im meridianami, czyli energetycznymi kanałami naszego ciała. Można je porównać do naczyń krwionośnych. Płynie w nich energia Qi, czyli siła życiowa mająca pierwszorzędne znaczenie w medycynie chińskiej.

Z kolei Wei Qi to energia ochronna organizmu, taki jakby system odpornościowy, coś w rodzaju ochronnego płaszcza. Jeśli nasze Wei Qi jest silne, to nie ulegamy chorobom tak często. Co więcej, przy silnym Wei Qi omijamy sytuacje, które zagrażają naszemu zdrowiu lub życiu (np. wypadki, bójki), znajdujemy się zwykle w odpowiednim miejscu i czasie.

Jest jeszcze Jing, esencja naszej energii, czyli wrodzona konstytucjonalna forma energii. Powstaje w momencie połączenia komórek naszych rodziców i jest kształtowana w trakcie życia płodowego. Jing, według chińskiej medycyny, zgromadzoną mamy w nerkach, takim naszym spichlerzu energii. Jest energią skończoną, która się nie regeneruje, to właśnie od niej zależy długość i jakość naszego życia. Trzeba ją oszczędzać, prowadząc zrównoważony tryb życia, aby na długo nam wystarczyła.

Energia Jing się nie regeneruje, ale energia Qi już tak.

Energię Qi pozyskujemy m.in. z pożywienia. Dlatego tak ważna jest spersonalizowana dieta, bo jedne produkty nam służą, innych powinniśmy unikać. To jest bardzo indywidualne.

Drugim źródłem Qi (nawet 30 proc.) jest powietrze, pozyskujemy ją poprzez odpowiednie oddychanie. Chińczycy regularnie ćwiczą tai chi i Qi gong - gimnastykę połączoną z oddechem. Rano w parkach gimnastykują się całe rodziny, pacjenci w szpitalach ćwiczą w ramach rekonwalescencji i rehabilitacji. Wszystko po to, żeby pobudzić meridiany w organizmie i zharmonizować przepływ Qi.

Jeśli nie ma czasu na gimnastykę, wystarczy wstać 5 minut wcześniej i zrobić proste ćwiczenia oddechowe. Wyglądają one mniej więcej tak: stajemy na lekko rozchylonych nogach, mamy ugięte kolana, proste plecy, ale ciało jest rozluźnione, zwłaszcza barki. Do tego "schowana" kość ogonowa, a dłonie umieszczamy pod pępkiem. Wraz z wdechem przesuwamy dłonie do przodu i w górę, jak byśmy chcieli pogłaskać pień drzewa, a gdy już dojdziemy do jego korony, ręce wraz z wydechem rozchylają się na boki i opadają w dół dłońmi skierowanymi do ziemi, z powrotem pod pępek. To świetnie pobudza krążenie energii. Pięć minut takich ćwiczeń we własnym tempie i jesteś doenergetyzowana, nie potrzebujesz kawy.

Dobry jest też krótki spacer rano. Do pracy jedziesz tramwajem lub autobusem? Przejdź się kawałek, wejdź do autobusu na kolejnym przystanku. Przespaceruj się, pooddychaj. Będziesz mieć więcej energii.

Źródło foto: Internet

Co robimy nie tak, że często brakuje nam energii i rano musimy doładowywać się kawą?

Przede wszystkim źle jemy. Nie odżywiamy się odpowiednio do klimatu, w jakim żyjemy, czy do pory roku. Jemy pokarmy, które nie dają nam energii. Wydaje się nam, że spożywamy dużo, a tak naprawdę nie jemy nic albo niewiele rzeczy, które dostarczają energię. Zajadamy się kanapkami albo instantami, co gorsza, korzystamy z kuchenki mikrofalowej. A jedzenie z kuchenki mikrofalowej nie ma w ogóle energii Qi.

Bo w Qi nie chodzi o kalorie, ale o ilość tej energii. Jeśli wrzucimy kotlet do mikrofalówki, to po podgrzaniu ma on tyle samo kalorii, ale traci energię Qi. Co więcej, zjadając ten kotlet, musimy zużyć swoją energię Qi, żeby go strawić. Dlatego, mimo że się odżywiamy, to energii nam brakuje, rano nie mamy siły wstać z łóżka, a po obiedzie jesteśmy zmęczeni.

Jak więc powinniśmy jeść?

Bardzo dużo energii Qi ma jedzenie, które jest długo gotowane. To jest trochę niezgodne z naszą zachodnią dietetyką, która mówi, że przy długim gotowaniu wygotowują się witaminy. W medycynie chińskiej nie chodzi jednak o witaminy, a o Qi, które daje moc, siłę. Proszę zwrócić uwagę, że podobnie robiły nasze babki, które chorym gotowały na ogniu rosoły. Taki rosół stał na kuchni przez kilka godzin. I podawano go osobom osłabionym, właśnie po to, by je wzmocnić.

Zresztą przyrządzać posiłki, według medycyny chińskiej, powinniśmy właśnie na ogniu. Tak przygotowane jedzenie jest bardziej energetyczne niż jedzenie gotowane na kuchence indukcyjnej albo elektrycznej. Poza tym posiłki ciepłe są dużo lepiej trawione. To wszystko dodaje energii.

Powinniśmy unikać surowych produktów?

Zwłaszcza jesienią i zimą starajmy się nie jeść surowych produktów, bo one wychładzają organizm. Chińczycy dzielą pokarm według pięciu przemian i według termiki. To znaczy, że niektóre pokarmy są rozgrzewające, inne ochładzające np. sałata czy większość owoców ochładzają organizm. Unikać więc należy nadmiaru surowego. Jedno surowe jabłko dziennie jest w porządku. Surową marchewkę dobrze jest jeść latem, zimą lepiej ją ugotować.

Na co jeszcze trzeba zwrócić uwagę?

W naszej diecie najważniejsze jest śniadanie. I ono również powinno być ciepłe: owsianka, jakaś kasza, na przykład z bakaliami, może być zupa. Na śniadanie można zjeść nawet to, co jemy na obiad, może być rosół. Rozgrzewa i dodaje energii. Unikać należy cukru, nadmiaru mięsa.

Organizm lubi, kiedy posiłki spożywamy o stałych porach. Powinny być dostosowane nie tylko do pory roku, ale również do szerokości geograficznej, w której żyjemy. W Polsce nie rosną pomarańcze, mamy jabłka, gruszki, śliwki. Więc jemy nasze lokalne owoce. Kiedy jedziemy na południe, to tam zjadamy pomarańcze. W Afryce jemy banany. Tak to działa.

Niezwykle ważne jest to, że nasze ciało i umysł najlepiej regenerują się pomiędzy godzinami 21 a 1 w nocy. Warto położyć się spać wcześniej, aby rano obudzić się pełnym energii na cały dzień.

To trudne, zwłaszcza dla ludzi o typie sowy, którzy najlepiej funkcjonują późnym wieczorem lub dla tych, którzy pracują na zmiany.

Medycyna chińska nie wyróżnia ludzi według typu: sowa czy skowronek. Chińczycy mówili zawsze, że należy pójść spać wtedy, kiedy zachodzi słońce, a budzić się, kiedy to słońce wstaje. Zimą więc, kiedy jest długo ciemno, śpimy dłużej. Latem, kiedy noce są krótkie, śpimy krócej. Musimy żyć zgodnie z naturą, przestrzegać pór dnia i roku. Urlop więc najlepiej brać zimą, bo wtedy najbardziej tego odpoczynku potrzebujemy, najbardziej powinniśmy oszczędzać energię.

Mamy też zegar dobowy i również powinniśmy się do niego stosować. O różnych porach nasze organy mają swoje maksimum energetyczne, w których przypada ich największa aktywność. Kilka przykładów: maksimum energetyczne płuc jest między 3 a 5 rano. Wtedy w medycynie chińskiej zaczyna się dzień. Osoby, które mają problemy z płucami, mogą się w tym czasie np. budzić z kaszlem albo z potrzebą posmarowania rąk kremem, bo są suche (skóra w medycynie chińskiej jest silnie związana z płucami). Od 5 do 7 jest maksimum jelita grubego. Wtedy najlepiej się wypróżnić. Między 7 a 9 mamy maksimum żołądka. I to jest najlepszy czas na zjedzenie śniadania.

Kolejne dwie godziny, między 9 a 11, to czas największej aktywności śledziony, która w medycynie chińskiej odpowiada za transformację pożywienia, które zostanie strawione przez żołądek, w odpowiednią energię w organizmie - energię, która daje nam siłę do pracy, do uczenia się itd. Dlatego tak niezwykle ważne jest jedzenie śniadania o odpowiedniej porze, żeby później ta śledziona miała materiał do przekształcenia materii (tu: jedzenia) w energię.

Między 11 a 13 największą aktywność ma serce. Fatalnie jest wtedy pić kawę, bo jeszcze bardziej to nasze serce mobilizujemy, wyczerpując je. Wieczorem, między godziną 19 a 21 jest z kolei minimum żołądka, czyli po 19 już nie jemy, bo i tak nasze jedzenie nie zostanie dobrze strawione.

Dla regeneracji naszej energii niezwykle ważny jest odpoczynek. Wystarczy 15 minut w ciągu dnia poświęcić na odpoczynek w ciszy, sam na sam ze sobą (może to być nawet popołudniowa drzemka), skutki tego zaczniemy odczuwać niemal od razu. Zauważymy, że mamy więcej energii, od razu poczujemy się silniejsi.

Unikajmy złych emocji, one zabierają nam energię, powodują, że chorujemy.
Zachodni lekarze prawie nie zwracają na to uwagi, ale w medycynie chińskiej uważa się, że jeżeli nie poradzimy sobie ze złymi emocjami, nie będziemy nad tym pracowali, to terapia będzie stała w miejscu.

No i dbajmy o nasze Jing, ta energia jest zapasem na całe życie. Z dnia na dzień ją zużywamy. Nie niszczymy jej złymi emocjami, złym jedzeniem, tym, że zarywamy noce. Bo kiedy jej nie będziemy szanowali, to szybko się skończy i albo umrzemy wcześniej, albo będziemy żyć w chorobie.

Stosowanie tych zasad sprawia, ze jesteśmy rześcy i pełni energii.
Poranna kawa nie będzie  już potrzebna, ewentualnie dla przyjemności…

Rozmowa z Onet z dr Karolina Kubas specjalizującej się w akupunkturze, dietoterapii i ziołolecznictwie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

DIAGNOSTYKA biorezonensem NLS - META HUNTER

Kwantowa Analiza Składu Organizmu

Konsultacje