Cukier

Lekarz, przeprowadzający ciążowe  USG, tłumaczy mamie, że dziecko połyka także wody płodowe, bo w ustach rozwijają się mu się pierwsze komórki receptorów smaku. Gdy wody są słodsze, popija je chętniej.

Medycyna Chińska tłumaczy powód, dla którego dzieci lubią słodycze - smak słodki daje takie psychologiczne odczucie, że ja istnieję. Można powiedzieć, że smak słodki pobudza inkarnację. Dlatego, kiedy jesteśmy nieszczęśliwi, myślimy, że nikt nas nie kocha i jesteśmy tacy samotni kawałek ciastka bardzo pomoże
Gdy dziecko spożywa słodycze następuje nagromadzenie wilgoci w jego organizmie, dlatego główne problemy z jakimi mamy do czynienia u dzieci to problemy z przewodem pokarmowym i z płucami. Antybiotyki są bardzo skuteczne w usuwaniu infekcji, ale nie w usuwaniu śluzu i wilgoci. Antybiotyki osłabiają Qi (energia życiowa). Jeżeli rodzice rozumieją to wszystko we właściwy sposób mogą chronić swoje dziecko przed wieloma chorobami. Należy spojrzeć na ten obraz dalej, dziecko wytwarza śluz, dziecko je słodycze, ale substancja i esencja, której ono potrzebuje nie jest wytwarzana we właściwy sposób, dlatego mamy tutaj do czynienia z dzieckiem z bardzo słabą konstytucją.

Źródło foto: Internet

Statystyczny Polak co miesiąc zjada kilogram cukru, począwszy od słodzenia herbaty, przez domowe konfitury aż po ten ukryty w słodyczach, deserach czy napojach. W przypadku dzieci nie ma statystyk, można tylko przypuszczać...
Etykiety dowolnych produktów spożywczych nie pozostawiają wątpliwości. Dietetyczne płatki śniadaniowe dla dzieci - ponad 30 gramów cukru w każdych 100 gramach. Serek homogenizowany - 12 gramów. Mleczny batonik, reklamowany jako źródło białka niezbędnego do wzrostu - 8 gramów. Razem 50 gramów, w przeliczeniu na wartość energetyczną 200 kilokalorii (kcal), czyli ponad 10%. dziennego zapotrzebowania na energię przeciętnego przedszkolaka.

A jeszcze, gdzieś między posiłkami, zwykle w szkole, co najmniej jeden słodzony napój gazowany, czyli kolejnych 35-40 gramów cukru, może drożdżówka lub batonik: 50-60 gramów, landrynka od kolegi:  4-5 gramów. W sumie ponad 1,2 tys. kcal, czyli połowa dziennego zapotrzebowania energetycznego zdrowego, aktywnego dziecka. Doliczmy do tego rachunku obiad z zupą, mięsem i ziemniakami popijany napojem gazowanym, kolację z pączkiem w roli głównej i dzienny bilans kaloryczny dziecka sięgnie 4 tys. kcal. Mniej więcej tyle spala organizm biegacza podczas maratonu. A przecież do szkoły i ze szkoły jeździ się zwykle samochodem lub autobusem, po lekcjach siedzi zaś na fejsie, nie - na trzepaku.

W 1971 r. na każde sto dzieci w Polsce przypadało mniej niż dziewięć z nadwagą i najwyżej jedno cierpiące na otyłość. Dziś odsetek tych z nadwagą przekracza 20%, a otyłych jest 4%. Dietetycy nie mają wątpliwości, że plaga nadwagi wiąże się przede wszystkim z niezdrową dietą, bogatą w gotowe dania, kapiące od cukru i nasyconych tłuszczów.

Proste węglowodany, takie jak biały cukier, trawimy błyskawicznie, dostajemy olbrzymią porcję kalorii, ale za chwilę znów jesteśmy głodni. Mało kto nie lubi słodkiego, ale przesładzanie żywności to nie tylko kwestia gustów konsumenckich, ale też biznesowa kalkulacja.

Trik z przebieraniem słodyczy w zdrową żywność przemysł spożywczy stosuje na całym świecie. W reklamie i na etykiecie eksponuje się zawartość pożytecznych składników, czyli witamin, białek, soli mineralnych. O tłuszczu i węglowodanach - cisza, najwyżej drobnym druczkiem.

Kapitalnym przykładem jest sytuacja koncernu Ferrero, producenta Nutelli. Dwa lata temu dostał od sądu we Frankfurcie nakaz skorygowania etykiety. Zgodnie z europejskim prawem producent musi napisać na opakowaniu, ile procent dziennego zapotrzebowania na poszczególne składniki odżywcze pokrywa 100 gramów jego wyrobu. Na etykiecie Nutelli napisano zaś, że 100 gramów kremu pokrywa 7 proc. dziennego zapotrzebowania na cukry i tłuszcze, choć taka porcja to aż 44 proc. dziennego zapotrzebowania organizmu na oba składniki. Pomyłka? W wypadku witamin, białka i soli mineralnych producent jakoś się nie pomylił.

Nikt nas nie zmusza do faszerowania dzieci czekoladowym kremem na śniadanie.Jednak wmawia nam się, że w ten sposób łączymy przyjemne z pożytecznym. Koncern Danone reklamuje np. swoje Danonki jako "mnóstwo pyszności dla mocnych kości". Na stronie produktu mowa o wapniu i witaminie D, tak ważnych dla prawidłowego rozwoju dziecięcego kośćca: "Stworzyliśmy formułę Danonków w trosce o to, aby Twoje dziecko mogło zdrowo rosnąć". Dlaczego w takim razie 100 gramów tego serka zawiera tylko 6,4 grama białka i aż 13,4 grama węglowodanów, głównie prostych cukrów?

Źródło foto: Internet

Słodzenie zaczyna się już na etapie niemowlęcym. Kaszki toną w cukrze. Gotowe przecierane obiadki trzymają poziom, choć i tutaj zdarza się, że naturalny kwaskowaty smak owoców producenci dosładzają sokiem z winogron. W efekcie po jakimś czasie dziecko odrzuca wszystko, co nie jest przeraźliwie słodkie.

Herbatki dziecięce w proszku potrafią mieć i ponad 90 gramów cukru w 100 gramach produktu! Płatki śniadaniowe? Im bardziej przetworzone, tym gorzej - w sklepie trudno znaleźć zawierające mniej niż 10 gramów cukru w każdych 100 gramach, a rekord to jedna trzecia cukru. Producent tych ostatnich – Nestlé, sięgnął nawet po sprytny chwyt, reklamując swoje płatki jako zawierające "9 lub mniej gramów cukru i nie więcej niż 135 miligramów sodu w jednej porcji". Szkopuł w tym, że owa "porcja" to ledwie 30 gramów suchego produktu, co firma przyznaje drobnym druczkiem na dole etykiety.

Gdy kubki smakowe nastoletniego konsumenta uzależnią się już od słodyczy, przychodzi pora na uderzenie najcięższą bronią – syropem glukozowo-fruktozowym. Jest tańszy od cukru, bo otrzymuje się go z przetworzonej skrobi kukurydzianej. Nie krystalizuje się w produktach, jest bezbarwny, nie psuje się – idealny dodatek do żywności. No i jest nieprawdopodobnie słodki. Firmy leją go więc bez opamiętania do napojów gazowanych, nektarów owocowych, lodów, dżemów czy mlecznych deserów. A konsumenci tyją, łapią cukrzycę czy zespół jelita drażliwego.

W Polsce otyłość nadal nie uchodzi za problem, a tym bardziej za chorobę. Aż 61%  Polaków nie uprawia żadnej ruchowej aktywności. Pod tym względem plasujemy się w ogonie Unii Europejskiej. A świadomość tego, co jemy?

W tysiącach skarg na reklamy, w tym wiele na kampanie reklamujące żywność, w większości odbiorcom nie podoba się nagość i seks, a nie na reklamę, w której niezdrowy produkt dla dzieci pokazany jest jako zdrowy

Statystyki wciąż pokazują, że najwięcej dzieci ma problem z nadwagą w wieku od czterech do sześciu lat. Akurat wtedy, gdy my rodzice mamy jeszcze pełną kontrolę nad dietą naszych dzieci.

http://www.pttmc.org/pediatria-matka-dziecko-wg-tradycyjnej-medycyny-chinskiej/
http://www.askdrsears.com/topics/feeding-eating/family-nutrition/sugar/harmful-effects-excess-sugar
http://kobieta.onet.pl/dziecko/dieta-dziecka/dziecko-w-cukrze/csz17qk

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kwantowa Analiza Składu Organizmu

Jak przygotować się do badania biorezonansem?

Terapia NLS - Metaterapia