Dynia
Przed startem halloweenowego szaleństwa.
Dyni nie lubiłam. Zapewne dlatego, że nie potrafiłam się z nią obchodzić. Co prawda miałam kiedyś sposobność konsumować boską zupę z dyni z rodowodem polsko-holenderskim. Jednak mimo nabycia dokładnego przepisu (i nie przechwalając się, skromnych zdolności kulinarnych) moje próby odtworzenia smaku pozostawiały sporo do życzenia w stosunku do oryginału.
Od wieków świeże pestki dyni znane były jako lekarstwo na pasożyty przewodu pokarmowego zawierające niszczącą pasożyty kukurbitacynę.
Były skarbem w zwalczaniu dolegliwości zwłaszcza u dzieci zarażonych owsikami, glistami i tasiemcem. Swoja drogą, podziwiam tych, który byli w stanie namówić małolatów do spożycia nasion o, bardzo przecież, charakterystycznym smaku...
Właściwość przeciwrobacza spowodowała, że zainteresowałam się Dynią wnikliwiej.
Fascynujące jest jej bogactwo witamin i mikroelementów. Zawiera witaminy: B1, B2, PP, E i C, błonnik, żelazo, fosfor, magnez, a także selen, cynk, miedź i mangan.
- im ciemniejszy miąższ owocu, tym więcej ma karotenu, który poprawia koloryt skóry i wzrok
- nasiona zawierają dużą dawkę cynku, który stosuje się w leczeni chorób skórnych - trądziku czy opryszczki
- ciemno-zielony, bardzo aromatyczny olej z pestek bogaty w fitosterole (skwalen) usuwa trucizny z naszego organizmu, reguluje gospodarkę hormonów płciowych (w połączeniu z cynkiem wpływa na produkcję testosteronu u mężczyzn, co skutkuje zwiększeniem produkcji plemników)
Mam nadzieję, ze powyższymi argumentami zachęciłam Was do traktowania Dyni poważniej niż tylko jako doskonałego gadżetu do zabawy na noc duchów (co staje się coraz powszechniejsze w naszej kulturze).
Dyni nie lubiłam. Zapewne dlatego, że nie potrafiłam się z nią obchodzić. Co prawda miałam kiedyś sposobność konsumować boską zupę z dyni z rodowodem polsko-holenderskim. Jednak mimo nabycia dokładnego przepisu (i nie przechwalając się, skromnych zdolności kulinarnych) moje próby odtworzenia smaku pozostawiały sporo do życzenia w stosunku do oryginału.
Od wieków świeże pestki dyni znane były jako lekarstwo na pasożyty przewodu pokarmowego zawierające niszczącą pasożyty kukurbitacynę.
Były skarbem w zwalczaniu dolegliwości zwłaszcza u dzieci zarażonych owsikami, glistami i tasiemcem. Swoja drogą, podziwiam tych, który byli w stanie namówić małolatów do spożycia nasion o, bardzo przecież, charakterystycznym smaku...
Właściwość przeciwrobacza spowodowała, że zainteresowałam się Dynią wnikliwiej.
Fascynujące jest jej bogactwo witamin i mikroelementów. Zawiera witaminy: B1, B2, PP, E i C, błonnik, żelazo, fosfor, magnez, a także selen, cynk, miedź i mangan.
- im ciemniejszy miąższ owocu, tym więcej ma karotenu, który poprawia koloryt skóry i wzrok
- nasiona zawierają dużą dawkę cynku, który stosuje się w leczeni chorób skórnych - trądziku czy opryszczki
60 nasion dziennie zabezpiecza przed chorobą prostaty (kupujcie niesiarkowane, czyli z certyfikatem ekologicznym) |
- ciemno-zielony, bardzo aromatyczny olej z pestek bogaty w fitosterole (skwalen) usuwa trucizny z naszego organizmu, reguluje gospodarkę hormonów płciowych (w połączeniu z cynkiem wpływa na produkcję testosteronu u mężczyzn, co skutkuje zwiększeniem produkcji plemników)
- bierze udział w tworzeniu kwasów żółciowych, dlatego olej ten polecany jest w chorobach wątroby i dróg żółciowych
- skwalen i nienasycone kwasy tłuszczowe wspomaga pracę serca, polecany osobom z miażdżycą i zbyt wysokim złym cholesterolem oraz w chorobach wątroby i dróg żółciowych
- phytosterrinen hamuje rozrost i zapalenie gruczołu krokowego u panów, działa również korzystnie w problemach układu moczowego
- citrulin wspomaga tworzenie substancji moczowych
Mam nadzieję, ze powyższymi argumentami zachęciłam Was do traktowania Dyni poważniej niż tylko jako doskonałego gadżetu do zabawy na noc duchów (co staje się coraz powszechniejsze w naszej kulturze).
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoja opinią.